Nowe publikacje Centrum Dialogu Przełomy MNS

W roku 2020 obchodziliśmy okrągłe rocznice ważnych wydarzeń, które zmieniły bieg historii. To 40. rocznica strajków z 1980 roku oraz 50. rocznica szczecińskiej rewolty z grudnia 1970 roku.

Muzeum Narodowe w Szczecinie – Centrum Dialogu Przełomy przygotowało dwie plenerowe ekspozycje „1980. Jedno plemię” oraz „1970. Zło/Przypadek”. Wystawom towarzyszyły także publikacje, wydane we współpracy z Miastem Szczecin w ramach obchodów 75 – lecia polskiego Szczecina. Obie publikacje, stanowiące doskonały materiał edukacyjny, są dostępne nieodpłatnie. 

mecenat miasta szczecin

Agnieszka Kuchcińska-Kurcz „1980. Jedno plemię”

Początek roku 1980 nie zapowiadał trzęsienia ziemi, jakie przyszło po sześciu miesiącach. Władze PRL ogłaszały stabilizację gospodarki i cieszyły się z ponad 98 procentowej frekwencji w tzw. wyborach do Sejmu i Wojewódzkich Rad Narodowych. W lutym,  w Szczecinie, widzowie tak gorąco fetowali Ewę Demarczyk,  że dała aż sześć koncertów. Wszystkie odbyły się w „Korabiu” – stoczniowym Domu Kultury, który kilka miesięcy później przeszedł do historii, jako miejsce najważniejszych obrad zachodniopomorskiej „Solidarności”. W kwietniu nową, 15-piętrową siedzibę szczecińskiej telewizji otworzył Maciej Szczepański, przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji, ten sam, który jako jeden z najbardziej rozpoznawalnych „bonzów” pezetpeerowskiej ekipy, został zniesiony ze stanowiska niedługo potem przez rewolucję „Solidarności”, a właściwie poświęcony na ołtarzu przemian przez partyjnych kolegów. W maju kolejne państwa Zachodu, po ataku ZSRS na Afganistan, przyłączyły się do bojkotu olimpiady, która miała niebawem zacząć się w Moskwie. Jednym z jej symboli stał się Władysław Kozakiewicz, nie tylko jako zwycięzca konkursu skoku o tyczce, ale jako wykonawca gestu, który przeszedł do historii pod jego nazwiskiem -  wygwizdującej go sowieckiej publiczności pokazał zgięty łokieć z pięścią w środku.  

Polska rzeczywistość nie była optymistyczna. Etyka pracy praktycznie nie istniała, rosły apatia wywołana brakiem nadziei, alkoholizm – rekordowy w 1980 r., korupcja i świadomość, że świat ucieka. 

W połowie roku Polacy powiedzieli „dość”.

 

 

Agnieszka Kuchcińska-Kurcz „1970. Zło/Przypadek”

„Podczas grudniowej rewolty wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Ludzie długo nie wierzyli, że „władza ludowa” może do nich strzelać i to nie tylko na postrach, ale tak, żeby zabić. Z kolei rządzący długo nie przyjmowali do wiadomości, że w państwie, w którym, jak głosili, władza należy do klasy robotniczej, właśnie ta klasa powie im zdecydowanie: „nie”. 

W Grudniu 1970 r. śmierć na Wybrzeżu poniosło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Podpalono 19 gmachów użyteczności publicznej, spłonęły m.in. siedziby komitetów wojewódzkich w Szczecinie i Gdańsku, łącznie straty oszacowano na 400 milionów złotych. Przeciw demonstrantom wysłano 27 tysięcy żołnierzy, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych, 2100 samochodów, 108 samolotów i śmigłowców, 40 jednostek Marynarki Wojennej. Dodatkowo trzeba doliczyć siły przygotowane do akcji, czekające na sygnał – wraz z nimi było to 61 tysięcy żołnierzy, 1700 czołgów, 1750 transporterów opancerzonych i 8700 samochodów. W tłumieniu protestów brało też udział kilkanaście tysięcy milicjantów, funkcjonariuszy ORMO, SB, Służby Więziennej i strażaków. 

Grudzień '70 był momentem, który zaważył na przyszłości PRL.

 

publiakcje